Dla zainteresowanych historią i…

Żołnierzom niezłomnym należy się cześć

IPN ujawnił 9 nazwisk ofiar terroru komunistycznego, które w ostatnim czasie zostały ekshumowane na Kwaterze “Ł”. Tożsamość odzyskali: mjr Zygmunt Szendzielarz “Łupaszka”, mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”, Władysław Borowiec ps. „Żbik”, Henryk Borowy – Borowski „Trzmiel”, Zygfryd Kuliński „Albin”, Józef Łukaszewicz „Walek” i „Kruk”, Wacław Walicki „Druh Michał”, Ryszard Widelski „Irydion” i „Wiara”, Henryk Pawłowski „Henryk Orłowski” i „Długi”.

Wypowiedź dla Radia Maryja prof. Mieczysława Ryby, historyka, wykładowcy KUL-u i WSKSiM w Toruniu

Mieczysław Ryba

Mieczysław Ryba

Żołnierze niezłomni byli zabijani przez komunistów podwójnie. Raz fizycznie – pozbawiali ich życia ziemskiego, a z drugiej strony starali się odebrać im dobre imię i zatrzeć pamięć.
Ekshumacja po tylu latach ma olbrzymie znaczenie, bo żołnierzom niezłomnym, którzy walczyli o niepodległość – należy się cześć. To są postaci godne naśladowania, na bazie których można wychowywać młode pokolenia. Ekshumacja powinna się łączyć i pewnie będzie się łączyć z uroczystym pogrzebem, z uroczystym upamiętnieniem, miejscem godnego pochówku tak, ażeby wolna Rzeczpospolita miała gdzie gromadzić swoich obywateli.
To są postaci symboliczne, jeżeli bierzemy pod uwagę tereny i ich aktywności, jako żołnierzy niezłomnych. Oni nie złożyli broni po okupacji niemieckiej, kiedy ich działalność była bardzo aktywna, ale walczyli nadal i do końca z okupacją sowiecką. „Ogień” walczył na Podhalu, na Lubelszczyźnie np. „Zapora”. To są postaci, które w pewnych obszarach Rzeczpospolitej były symbolem niezłomności wobec nowego komunistycznego, sowieckiego okupanta.
Ich działania były na tyle skuteczne, skomasowane, że komuniści doprowadzili do procesów pokazowych, które miały odstraszyć wszystkich innych. Chcieli powiedzieć: skoro bohaterów skazuje się na śmierć, skoro bezwzględnie poprzez zdrady wyłapuje się ich, to każdy inny, który chciałby iść tą drogą powinien się strzec.
Konieczne jest zadośćuczynienie tym, którzy walczyli o wolność. Obserwujemy bowiem ostre rozdzielenie tego, co zwiemy zdradą od tego, co zwiemy niepodległością.

prof. Mieczysław Ryba

Ziemia oddaje żołnierzy

Instytut Pamięci Narodowej ujawnił dziewięć kolejnych nazwisk zidentyfikowanych ofiar komunistycznego terroru pogrzebanych na powązkowskiej Łączce.
Poznaliśmy nazwiska następujących bohaterów: Władysław Borowiec „Żbik”, Henryk Borowy-Borowski „Trzmiel”, mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”, Zygfryd Kuliński „Albin”, Józef Łukaszewicz „Walek”, Henryk Pawłowski „Henryk Orłowski”, „Długi” „Kruk”, mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”, Wacław Walicki „Druh Michał”, Ryszard Widelski „Irydion”, „Wiara”.
Powiększony schemat układu jam grobowych, w których znaleziono szesnastu rozpoznanych do tej pory żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego dostępny jest tutaj.

Już nie bezimienni

Źródło: ipn.gov.plWładysław Borowiec (1916-1948) ps. „Żbik”

Żołnierz Armii Krajowej, księgowy. Przed agresją Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 r. skończył podchorążówkę. Brał udział w wojnie obronnej Polski 1939 roku. Walczył w obronie stolicy, następnie na wschodzie. Aktywnie uczestniczył w konspiracji od początku jej istnienia. W 1943 r. przeniósł się do Tarnobrzega. Po zakończeniu II wojny światowej zatrudnił się w poznańskiej Delegaturze Biura Rewindykacji i Odszkodowań Wojennych jako księgowy. Szybko przeniesiony do berlińskiej placówki biura, gdzie pełnił tę samą funkcję, a następnie funkcję intendenta i tłumacza z języka angielskiego. 29 listopada 1947 r. zatrzymany pod zarzutem szpiegostwa. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z 4 sierpnia 1948 r. skazany na karę śmierci. Decyzją z 14 września 1948 r. Najwyższy Sąd Wojskowy utrzymał wyrok w mocy, a Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Zamordowany 25 września 1948 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Szczątki Władysława Borowca odnaleziono wiosną 2013 r. w kwaterze „Ł” cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie.
Henryk Borowy-Borowski (1913-1951) ps. „Trzmiel”

Porucznik, oficer Komendy Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej, prawnik, konspiracyjne nazwisko Henryk Syczyński. Absolwent kursu podchorążych rezerwy w Grodnie. Uczestnik wojny obronnej Polski z 1939 r. w stopniu plutonowego podchorążego. W latach 1942-1944 żołnierz Okręgu Wileńskiego AK, w ramach którego służył w grupie wywiadowczej zorganizowanej do walki z sowietyzacją ziem polskich o kryptonimie „Cecylia”. Wiosną 1945 r. współorganizował przerzut na zachód żołnierzy b. Okręgu Wileńskiego AK. Następnie wszedł w skład komendy eksterytorialnego Okręgu Wileńskiego AK działającego na terenie obecnej Polski, w której pełnił funkcję kierownika komórki kontrwywiadowczej. Aresztowany 28 czerwca 1948 roku. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z 2 listopada 1950 r. skazany na karę śmierci wraz z mjr. Zygmuntem Szendzielarzem „Łupaszką”, por. Lucjanem Minkiewiczem „Wiktorem” oraz ppłk. Antonim Olechnowiczem „Pohoreckim”. Zamordowany 8 lutego 1951 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Szczątki Henryka Borowego-Borowskiego odnaleziono wiosną 2013 r. w pobliżu kwatery „Ł”.
Hieronim Dekutowski (1918-1949) ps. „Zapora”, „Odra”, „Stary”

Cichociemny, major, oficer Armii Krajowej, Delegatury Sił Zbrojnych i Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, kawaler Orderu Virtuti Militari (1964). Ochotnik w wojnie obronnej 1939 roku. Walczył we Francji w szeregach 2. Dywizji Strzelców Pieszych, po kapitulacji ewakuowany do Wielkiej Brytanii. Na początku marca 1943 roku zaprzysiężony na cichociemnego o pseudonimie „Zapora” i „Odra”. We wrześniu 1943 r. przerzucony na teren Polski i awansowany przez Naczelnego Wodza do stopnia podporucznika rezerwy. Dowodził kompanią w 9. pp Inspektoratu AK Zamość, a następnie oddziałem dywersyjnym Kedywu w Inspektoracie Rejonowym Lublin-Puławy AK. W ramach Odtwarzania Sił Zbrojnych dowódca 1. kompanii 8. pp Legionów AK, od stycznia do lipca 1944 r. przeprowadził kilkadziesiąt akcji zbrojnych na terenie Okręgu Lubelskiego AK. W czasie akcji „Burza” ochraniał sztab komendy okręgu. W sierpniu podjął nieudaną próbę przedostania się na pomoc walczącej Warszawie. Awansowany przez dowództwo Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj do stopnia kapitana, a Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” – do stopnia majora. Od czerwca 1945 r. dowodził wszystkimi oddziałami leśnymi w Inspektoracie Lublin DSZ. Dowodzone przez niego zgrupowanie liczyło od 200 do 300 partyzantów. Po amnestii ogłoszonej przez komunistów latem 1945 r. rozformował zgrupowanie, a sam na czele kilkunastu współtowarzyszy próbował przez Czechosłowację przedrzeć się do amerykańskiej strefy okupacyjnej Niemiec. Po niepowodzeniu powrócił i ponownie stanął na czele reaktywowanego zgrupowania. Do amnestii w 1947 r. zgrupowanie prowadziło liczne akcje dywersyjne i samoobrony na obszarze woj. lubelskiego, rzeszowskiego i kieleckiego. Zagrożony aresztowaniem, podjął próbę ucieczki z kraju, w trakcie której 16 września 1947 r. został zatrzymany w Nysie przez funkcjonariuszy WUBP z Katowic. Przeszedł okrutne śledztwo w centralnym więzieniu MBP przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z 15 września 1948 r. został skazany na siedmiokrotną karę śmierci. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Przed wykonaniem wyroku podjął jeszcze jedną, nieudaną próbę ucieczki z celi więziennej. Zamordowany 7 marca 1949 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Szczątki Hieronima Dekutowskiego odnaleziono latem 2012 r. w kwaterze „Ł”.
Zygfryd Kuliński (1924-1950) ps. „Albin”

Rolnik, żołnierz Ruchu Oporu Armii Krajowej i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Do konspiracyjnych struktur ROAK wstąpił po zakończeniu okupacji niemieckiej. Służył w oddziale por. Franciszka Majewskiego „Słonego”. Od 19 listopada 1947 r. w strukturach XI Grupy Operacyjnej NSZ. Przydzielony do oddziału Wiktora Stryjewskiego „Cacki”, w latach 1946-1949 brał udział w wielu akcjach przeciwko placówkom UB i MO. Zatrzymany 8 lutego 1949 r. w Gałkach (powiat płocki) w wyniku obławy urządzonej przez milicjantów i funkcjonariuszy PUBP z Płocka, Płońska, Sierpca oraz żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ranny, został przewieziony do Warszawy i poddany brutalnemu śledztwu. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z 29 września 1949 r. skazany na karę śmierci. Decyzją z 7 lutego 1950 r. Najwyższy Sąd Wojskowy utrzymał wyrok w mocy, a Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Zamordowany 29 marca 1950 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie wraz z innymi partyzantami z oddziału „Cacki”: Wacławem Michalskim „Gałązką”, Sewerynem Orylem „Kanciastym”, Stanisławem Konczyńskim „Kundą” oraz Karolem Rakoczym „Bystrym”. Szczątki Zygfryda Kulińskiego odnaleziono latem 2012 r. w kwaterze „Ł”.
Józef Łukaszewicz (1929-1949) ps. „Walek”, „Kruk”

Żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych. Uczeń gimnazjum i liceum im. Leopolda Lisa-Kuli na Pradze w Warszawie, gdzie w grudniu 1947 r. był współzałożycielem antykomunistycznej organizacji młodzieżowej. Od połowy marca 1948 r. w strukturach Narodowych Sił Zbrojnych Rejon Mrozy w stopniu sierżanta służył w oddziale Zygmunta Rześkiewicza „Grota”, „Parabelki”, a następnie Zygmunta Jezierskiego „Orła”, które przeprowadziły kilka akcji bojowych przeciw grupom UB i KBW na terenie powiatu Mińsk Mazowiecki. Zatrzymany 4 czerwca 1948 r. w Grodzisku w wyniku obławy przygotowanej przez funkcjonariuszy UB i KBW. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z 28 lutego 1949 r. skazany na karę śmierci. Zamordowany 14 maja 1949 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie razem z dwoma innymi żołnierzami z oddziału „Orła” – Edwardem Markosikiem „Wichurą” i Czesławem Gałązką „Bystrym”. Szczątki Józefa Łukaszewicza odnaleziono latem 2012 r. w kwaterze „Ł”.
Henryk Pawłowski (1925-1949) ps. „Henryk Orłowski”, „Długi”

Żołnierz Armii Krajowej, kurier Rządu RP na Uchodźstwie. W czasie wojny służył w 26. pp AK, gdzie pełnił funkcję dowódcy drużyny w stopniu plutonowego podchorążego. W lipcu 1944 r. wraz z całym oddziałem przymusowo wcielony do Armii Czerwonej, następnie skierowany do szkoły lotniczej w Kraśniku. W listopadzie 1944 r. karnie zesłany do kopalni węgla w ZSRS za szerzenie antysowieckiej propagandy w szeregach wojska. Po powrocie do kraju, w pierwszej połowie 1946 r. przekroczył granicę polsko-niemiecką w okolicach Szczecina i dotarł do angielskiej strefy okupacyjnej. Tam nawiązał kontakt z Jerzym Rübenbauerem, członkiem Delegatury MSW Rządu RP na Uchodźstwie. Od lutego 1946 do maja 1947 r. jako jego łącznik pełnił funkcję kuriera władz polskich w Londynie. Wielokrotnie przekraczał granicę polsko-niemiecką w celu przekazania meldunków. Przebywał na terenie m.in. Szczecina, Krakowa, Jeleniej Góry. Dwukrotnie aresztowany przez WUBP w Szczecinie. W styczniu 1948 r. zwolniony z braku dowodów, 25 lutego 1948 r. zatrzymany ponownie i przekazany do MBP w Warszawie. 18 października 1948 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie uznał go za winnego działalności szpiegowskiej na rzecz Rządu RP na Uchodźstwie i skazał na karę śmierci. Decyzją z 7 stycznia 1949 r. Najwyższy Sąd Wojskowy utrzymał wyrok w mocy, a Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Zamordowany 3 lutego 1949 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Szczątki Henryka Pawłowskiego odnaleziono latem 2012 r. w kwaterze „Ł”.
Zygmunt Szendzielarz (1910-1951) ps. „Łupaszko”

Major, oficer WP, dowódca 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej oraz oddziałów partyzanckich eksterytorialnego Okręgu Wileńskiego AK, następnie Ośrodka Mobilizacyjnego Okręgu Wileńskiego AK, kawaler Krzyża Virtuti Militari V klasy. Po ukończeniu szkoły podchorążych kawalerii w Grudziądzu przydzielony został do 4. pułku ułanów zaniemeńskich w Wilnie. Walczył w stopniu porucznika w 4. pułku Wileńskiej Brygady Kawalerii w wojnie 1939 roku. Za zasługi z tego czasu odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy. Po nieudanych próbach przedostania się na zachód pod fałszywym nazwiskiem powrócił do rodzinnego Wilna. Od 1940 r. współtworzył konspiracyjne struktury pułkowe, tj. grupę kpt. Giedrojcia. Po rozbiciu w sierpniu 1943 r. przez sowiecką brygadę Fiodora Markowa oddziału partyzanckiego AK ppor. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica” Szendzielarz odtworzył tę jednostkę, występującą odtąd pod nazwą 5. Wileńskiej Brygady AK lub Brygady Śmierci. Od wiosny 1947 r. ukrywał się. Aresztowany 30 czerwca 1948 r. w Osielcu na Podhalu przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Po długotrwałym śledztwie 30 listopada 1950 r. skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na karę śmierci. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Zamordowany 8 lutego 1951 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Szczątki Zygmunta Szendzielarza odnaleziono wiosną 2013 r. w pobliżu kwatery „Ł”.
Wacław Walicki (1903-1949) ps. „111”, „Druh Michał”, „Pan Michał”, „Tesarro”

Porucznik, oficer Komendy Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej, nauczyciel, konspiracyjne nazwisko Wacław Lurdecki. W konspiracji ZWZ/AK od 1939 r. jako oficer wywiadu Dzielnicy „D” konspiracyjnego Garnizonu m. Wilna, następnie oficer informacyjny sztabu Inspektoratu „A” i zgrupowania partyzanckiego ppłk. Antoniego Olechnowicza „Pohoreckiego”. Aresztowany przez Sowietów w lipcu 1944 r. i osadzony w więzieniu na Łukiszkach, skąd został zwolniony w maju 1945 roku. Ponownie włączył się w nurt działalności konspiracyjnej i od października 1945 jako adiutant, a następnie zastępca Olechnowicza odtwarzał wraz z nim struktury eksterytorialnego Okręgu Wileńskiego AK. W ramach działalności Ośrodka Mobilizacyjnego Okręgu Wileńskiego AK stworzył własną siatkę konspiracyjną, składającą się z wileńskiej młodzieży, i kierował nią. Aresztowany 23 czerwca 1948 roku. Prowadzone przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego śledztwo zakończyło się wydaniem przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie 8 października 1949 r. wyroku śmierci. Decyzją z 30 listopada 1949 r. Najwyższy Sąd Wojskowy utrzymał wyrok w mocy. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Zamordowany 22 grudnia 1949 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Szczątki Wacława Walickiego odnaleziono latem 2012 r. w kwaterze „Ł”.
Ryszard Widelski (1913-1949) ps. „Irydion”, „Wiara”, „Wiesia”, „Władysław”, „Żbik”

Żołnierz Armii Krajowej, Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. W okresie okupacji niemieckiej pełnił w strukturach AK funkcję dowódcy plutonu w Obwodzie Praga. W 1945 r. ujawnił się przed UB, po czym ponownie włączył się w nurt działalności konspiracyjnej. Żołnierz Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” od grudnia 1945 roku. Od połowy 1946 r. kierował siatką wywiadowczą Obszaru Centralnego, a następnie IV Zarządu Głównego WiN w Warszawie o kryptonimie „Syrena”, „Wisła”. Bliski współpracownik Władysława Jedlińskiego „Marty” – zastępcy szefa Oddziału Informacyjnego IV Zarządu Głównego WiN. Aresztowany 10 lutego 1948 r. w Warszawie. 27 października 1948 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał go na karę śmierci. Decyzją z 14 stycznia 1949 r. Najwyższy Sąd Wojskowy utrzymał wyrok w mocy, a Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Zamordowany 28 stycznia 1949 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Szczątki Ryszarda Widelskiego odnaleziono latem 2012 r. w kwaterze „Ł”.


Przy trumnie wuja „Zapory”

Roman Szelęgiewicz, kuzyn mjr. Hieronima Dekutowskiego, przy jego trumnie na cmentarzu Północnym w Warszawie (FOT. M. BORAWSKI)

Roman Szelęgiewicz, kuzyn mjr. Hieronima Dekutowskiego, przy jego trumnie na cmentarzu Północnym w Warszawie (FOT. M. BORAWSKI)

Z Krystyną Frąszczak, siostrzenicą mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
Po 64 latach od egzekucji na Rakowieckiej genetycy zidentyfikowali ciało „Zapory”. To z pewnością wzruszający dzień dla Pani i Pani rodziny, trudno zapanować nad emocjami?
– Te emocje stopniowały się, jak zaczęły się prace na Łączce, to po cichu mówiono, że być może on tu spoczywa. Potem z Instytutu Pamięci Narodowej poproszono nas o dostarczenie materiału genetycznego, więc znów pojawiła się kolejna malutka nadzieja. Gdy odkryto grób dziewięciu, stwierdzono, że może to być grupa „Zapory”, jego współtowarzyszy wraz z jednym, straconym także w tym dniu innym człowiekiem. Wtedy prawdopodobieństwo odnalezienia wuja jeszcze się zwiększyło.
Myśleliśmy – a nuż zgadza się to z datami w kronikach, w których zapisano czas ich zgonu. Wtedy dowiedziałam się, że jest jednak ogromny problem z identyfikacją i materiał DNA od dalszych osób spokrewnionych – czyli ode mnie i mojej kuzynki, jako najbliższych krewnych „Zapory” – nie wystarczą do potwierdzenia jego profilu genetycznego. Ponieważ moja matka była siostrą Hieronima Dekutowskiego, zostałam wówczas poproszona o poszukanie jakiejś rzeczy, która mogłaby jeszcze nosić jej ślady. Przypomniałam sobie, że mam ładny futrzany kołnierz, który mama nosiła na szyi. Pan dr Andrzej Ossowski, gdy ze mną rozmawiał, stwierdził, że to bardzo możliwe, że zostały na nim jakieś ślady DNA mamy. Wtedy profesor Krzysztof Szwagrzyk tłumaczył, że muszą liczyć się z pieniędzmi i ewentualna ekshumacja moich rodziców będzie ostatecznością. Wysłałam szal, lecz po jakimś czasie dostałam informację, że nie udało się tego badania zrobić.
Ekshumacja rodziców okazała się więc konieczna?
– Tak. Ekshumacja była przesuwana w czasie, gdyż pojawiła się kwestia zdobycia na nią odpowiednich środków. Miała być na początku wiosny tego roku, lecz ostatecznie odbyła się pod jej koniec. Profesor Szwagrzyk chciał mieć stuprocentową pewność, że odnalazł tak ważnego człowieka jak Dekutowski. Mówił jednak, że już badania antropologiczne wskazywały na to, że go znaleźli. Przynajmniej ja miałam takie informacje.
Żyliśmy nadzieją, że już jest coraz bliżej końca. Nie byliśmy jednak pewni w stu procentach. Gdy we wspólnym grobie znaleziono i zidentyfikowano jego dwóch podkomendnych, prawdopodobieństwo, że on również tam jest, było już spore. Dlatego jak mówiłam, te emocje bardzo rozłożyły się w czasie. One narastały, dlatego stopniowo mogliśmy się przygotować do tego, że „Zaporę” faktycznie odnaleziono. Co nie oznacza, że emocje związane z oficjalnym ogłoszeniem tego faktu na konferencji nie były duże. To niesamowite wydarzenie, że mamy już stuprocentową pewność, że to on. Żałuję tylko bardzo, że moi bliscy, czyli matka Dekutowskiego i moja matka, a jego siostra, nie doczekały tej radosnej chwili. Byłyby bardzo szczęśliwe, że ciało wuja się odnalazło.
Niestety, ekshumacje są spóźnione o kilkadziesiąt lat, nie dożyli ich rodzice „Zapory”.
– Tak niestety jest. Wierzę jednak, że mama i babcia obserwują to „z góry” i też się cieszą. Jesteśmy szczęśliwi, że pamięć o „Zaporze” została przywrócona, że nie będzie już bezimiennym, leżącym gdzieś w nieznanym miejscu człowiekiem, ale będzie miał w końcu swój pogrzeb. To wielka ulga. Przecież tych jego pustych, symbolicznych grobów trochę jest, np. w Lublinie czy Tarnobrzegu.
Czy rodzina postanowiła już, gdzie „Zapora” zostanie pochowany?
– Jako rodzina skłanialibyśmy się do tego, by wszyscy ekshumowani zostali pochowani na Łączce. Także mój wuj, bo to byłoby godne miejsce. Nie mogę jednak wypowiadać się w imieniu innych rodzin, tylko wuja. Przyszedł mi jednak do głowy pomysł, by w tym symbolicznym grobie „Zapory” w Tarnobrzegu umieścić urnę z ziemią z dołu, w którym go znaleziono. Tak jak bierze się – jako pewien symbol – ziemię z Katynia czy innych miejsc. Profesor Szwagrzyk stwierdził w rozmowie ze mną, że to dobre rozwiązanie, żeby taka urna z ziemią z Łączki znalazła się w grobie w Tarnobrzegu. I pewnie tak zrobimy.
Doktor Witold Mieszkowski, syn komandora Stanisława Mieszkowskiego, dowódcy floty zamordowanego w więzieniu mokotowskim, wyszedł z propozycją szczególnego uhonorowania Łączki jako miejsca pamięci narodowej. Co Pani sądzi o tym pomyśle?
– Byłoby to piękne. Nie wiem tylko, jak mogłoby być to rozwiązane, przecież leży tam część oprawców naszych bliskich. Jeżeli nie będą tu pomieszane groby oprawców z ofiarami, to jestem jak najbardziej za tym pomysłem. Wspaniałe by było, gdyby rodziny ekshumowanych, a przynajmniej większość, nie zabierały szczątków ich bliskich do swoich miejscowości, tylko tu pochowały. Myślę, że – oprócz pieniędzy, jakie na ten szczytny cel uhonorowania Łączki powinno dać państwo – gdyby zawiązał się tu jakiś komitet, to wielu ludzi z pewnością za zaszczyt poczytywałoby sobie danie na ten cel jakichś środków, by mieć w tym także swój udział. Gdy budowane były symboliczne obeliski czy tablice w miejscach pamięci Dekutowskiego, to ludzie bardzo chętnie wpłacali pieniądze, by mieć wkład w jego upamiętnienie. Dziś jest czas rekompensaty dla naszych bohaterów, którzy przywracani są pamięci narodowej. Niestety, Dekutowski dla wielu nadal jest niewygodny, od czasu do czasu słyszę jeszcze, że to postać „kontrowersyjna”. To bardzo przykre. Oby prawda o „Zaporze” była coraz lepiej przedstawiana, by docierać z nią do coraz większych rzesz – także tych nieprzekonanych. Myślę, że wtedy takie głosy nie będą się już więcej pojawiały.
Dziękuję za rozmowę. Piotr Czartoryski-Sziler